Strona główna



Kazanie II


24.10.2010 r.

Redemptor hominis: II kazanie katechizmowe

"Wierzę"- "wierzymy" - "homo capax Dei" - człowiek - zdolny - dzięki rozumowi i woli - poznać i pokochać Boga.

Wstęp:
Chyba wszyscy wiemy, jak wiele dobrych i niedobrych rzeczy wydarzyło się w ubiegłem tygodniu w naszym życiu społecznym. A jeśli do tego dodać nasze życie osobiste, rodzinne, zawodowe... Tym bardziej potrzebujemy tych chwil z Bogiem i dla Boga, jakie teraz możemy przeżyć w świątyni. Aby emocje nie zagłuszyły naszego ducha. Bóg chce nas teraz pokrzepić. A my wypływamy na głębię duchową, by emocje nas nie rozerwały.
Przypomnę więc nasza propozycję kazań katechizmowych, którymi chcemy odpowiedzieć na nasz wspólny problem: jak dawać sobie radę z wszystkim, co niesie nam codzienność. Odpowiedź jest zawsze taka sama: tylko Bóg pomoże nam przetrwać!

1. Dziś Pan Bóg przez Swoje Słowo odpowiada na nasze problemy. Najpierw rozbija naszą iluzję samowystarczalności. Atakuje ona ludzi bezmyślnych i dlatego bezkrytycznych. Tych, którzy zadowalają się pozorami, że z nimi akurat wszystko jest OK. Jak ten faryzeusz z Ewangelii: nie jest jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy. Sam jest w porządku bo pości i rzuca jakiś ochłap z tego, co ma. Cóż, zadowolenie z siebie najczęściej bywa złudne. Dlatego Jezus chwali celnika, nie za to, co robi złego, ale za szczerość i pokorę: Boże miej litość dla mnie, grzesznika. Nie chodzi tu o chorobliwe poniżanie siebie, ale o prawdę. Bez niej nie można mieć właściwego stosunku do Boga, ani do bliźnich. Jak słyszeliśmy w I czytaniu: Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby. Bogu chodzi o prawdę, a nie o samookłamywanie się. Dlatego modlitwa biednego przeniknie obłoki i nie ustanie, aż dojdzie do celu. Przykładem takiego prawdziwie religijnego człowieka jest św. Paweł. Słyszeliśmy, jak w II czytaniu realistycznie opowiada o sobie Tymoteuszowi, swemu uczniowi. Że zbliża się do śmierci, że jest osamotniony i opuszczony. Nie ukrywa swoich emocji. Ale równocześnie duchowo jest spokojny: bo dobiegł do mety życia i ustrzegł wiarę, że Bóg go wybawi i przyjmie do siebie. Jakby dostrzegł, że teraz, w tak trudnej psychicznie sytuacji, zbiera owoce duchowego otwarcia na Boga. Więc nie ma pretensji do nikogo, nie złorzeczy, ale rozmawia z Tym, z kim zawsze rozmawiał, gdyż wiedział, że warto.

2. Siostry i Bracia! Oto odpowiedź na nasze życiowe problemy. Stawaj się człowiekiem religijnym, czyli stawiaj prawdę na pierwszym stopniu własnej hierarchii wartości. Nie bój się prawdy o sobie, gdyż dzięki niej dojdziesz do prawdy o Bogu. Jesteś słaby, ale Bóg jest mocny. Jesteś grzeszny, ale Bóg jest święty. I to, co Cię poniża, On wykorzystuje do tego, aby Cię wywyższyć.
Czy jednak możliwe jest takie moje stawanie się człowiekiem religijnym, czyli prawdziwym? Na to pytanie odpowiada nam Katechizm Kościoła Katolickiego, o którym zazwyczaj myślimy, że jest nudny i nieżyciowy. Zaczyna bowiem opowieść o wierze prostym stwierdzeniem: każdy człowiek jest zdolny przyjąć Boga. I to należy do naszego ludzkiego "wyposażenia". Jak twardy dysk w komputerze, na którym producent wpisał podstawowe funkcje, bez których nie ma komputera. Podobnie jest z nami. Świadczy o tym historia ludzka: człowiek jest istotą religijną, nawet, jeśli myli Boga z bożkiem. Nikt nie jest stuprocentowym ateistą. Każdy w coś lub kogoś wierzy. Oczywiście, są ludzie niewierzący w Boga. Katechizm tłumaczy to np. buntem przeciw obecności zła w świecie, niewiedzą lub obojętnością np. z powodu trosk doczesnych i bogactwa, zgorszeniem jakie, mogą dawać wierzący, wpływem mentalności wrogiej religii, czy wreszcie skłonnością, którą mamy po grzechu pierworodnym, aby bać się Boga i chować się przed Nim. Czy nie doświadczamy tego w sobie samych, albo nie widzimy u bliźnich?
Dlatego trzeba znać drogi prowadzące do poznania Boga. Są nimi najpierw materialny świat, który poznaje nauka, ale sensu tego świata nie tłumaczy. Np. dziś dzięki fizyce kwantowej wiemy, że gdy jakieś przedmiot pędziłby z prędkością światła, czas przestałby płynąć. Albo, że materia, którą widzimy i dotykamy, w rzeczywistości jest energią cząstek z których się składa(1). Czy to nie otwiera nas na wieczność, wieczność w której nie będzie czasu bo będzie Bóg, który jest światłem i duchową energią miłości. Ja tego nie wiem, ale w to wierzę, bo On tak mówi, a przyroda sugeruje taką możliwość, choć nie jest w stanie jest zrealizować.
Drugą drogą poznania Boga jest człowiek, który pyta o Boga, szuka prawdy, dobra i piękna oraz wolności i szczęścia. I nie znajduje ich źródeł w sobie. Jak to trafnie zauważył amerykański psycholog William James: jeśli o szczęściu miałoby decydować dobre samopoczucie, to stan upojenia alkoholowego byłyby właśnie tym doświadczeniem szczęścia - trwałym i pełnym(2). A wiemy, że tak nie jest.
Czyli posługując się samym rozumem możemy przynajmniej dojść do stwierdzenia, że nie można wykluczyć istnienia Boga. Czyli mamy dostęp do faktów, ale przeczuwamy też tajemnicę. Co więcej, my ludzie, dysponujemy Objawieniem Bożym, które chrześcijanie widzą w Piśmie Świętym i nie tylko. Ale o tym będzie następnym razem. Amen



(1) Por., E. Boncinelli. G. Coyne SJ, Bóg, wszechświat i sens życia. Ateista i wierzący - konfrontacja dwóch ludzi, Kraków 2010
(2) Tenże, Varieties of. Religious Experience: A Study In Human Nature, N. York, 1902

© copyright by Parafia Redemptor Hominis